piątek, 19 lipca 2013

Lubi ludzi

„Hannibal” to serial o znanym z książek Thomasa Harrisa i ich filmowych adaptacji psychiatrze i socjopacie dr Hannibalu Lecterze. Akcja toczy się przed wydarzeniami z „Czerwonego Smoka” i przedstawia początki współpracy Lectera z FBI, a ściślej z Willem Grahamem. Paradoksalnie przez większość czasu będziemy towarzyszyć Willowi i skupimy się na jego problemach z żywą wyobraźnią i wczuwaniem się w psychopatów. Właśnie ta umiejętność Willa grozi wykryciem prawdziwej tożsamości Hannibala. Cały czas mamy do czynienia z ryzykowną grą, jaką prowadzi tytułowy bohater z Willem Grahamem.


Gotuj z socjopatą

W czasach kiedy tworzyły się zręby ludzkiej cywilizacji, pierwsi wojownicy nie mieli oporów przed pożeraniem serc pokonanych wrogów lub poległych sojuszników. Wtedy wierzono, że w ten sposób zdobywa się siłę, dzięki czemu człowiek stanie stanie się lepszym żołnierzem i wygra w bitwie. Kanibalizmu nie udało się wyplenić, ponieważ jest silnie związany z religią i wierzeniami. Do dziś przyjmując Komunię Świętą zjadamy Ciało Chrystusa. W każdym innym kontekście kanibalizm, uznawany jest za wypaczenie i obrzydliwość.
Dlatego Hannibal Lecter ukrywa swoje gusta kulinarne wmawiając swoim gościom, że zjadają królika, cielęcinę lub rzucając francuskojęzyczną nazwę wytrawnej potrawy. Jednakże jest coś religijnego w urządzanych przez psychiatrę kolacjach. Zastawa ułożona zgodnie z powszechnie panującymi zasadami, dobre maniery gospodarza, sposób podawania potraw. Jest też coś w spożywaniu przez Lectera wina, a szczególnie małych kawałków mięsa, nadzianych na widelec z dystynkcją próbowanych i konsumowanych, co gloryfikuje ofiarę morderstwa jaką właśnie zjada. Widać nabożny szacunek do przyrządzonego dania, także przy wycieraniu ust ścierką.
Inny kanibal przedstawiony w serialu, Garrett Jacob Hobbs (znany jako „Dzierzba z Minnesoty”), ma podobny stosunek do ofiar. Nie chce by jakikolwiek fragment się zmarnował, każdy pragnie uczcić. Wykorzystuje wszystko - organy wewnętrzne i mięso podaje rodzinie na obiady i kolacje, a poduszki wypycha włosami zamordowanych dziewczyn. Hobbs traktuje swoje ofiary jak zwierzęta, na które się poluje, i sam się tym zajmuje. W domku myśliwskim przechowuje znaczną ilość poroży głównie łosi. Przez takie utożsamienie ludzi ze zwierzętami łatwiej jest mu zabijać i nie ma problemów z sumieniem.
Natomiast Hannibal ludzi traktuje jak świnie. Dlatego łatwo jest mu pozbawić życia człowieka, zebrać organy i wrzucić je na ruszt. Psychiatra ciekawie wybiera ofiary, otóż od poznanych przez siebie ludzi zbiera wizytówki i z ich pakietu wybiera odpowiednią osobę do konkretnego przepisu.
Wystawne kolacje jakie urządza dla swoich przyjaciół wydają się być kolacjami dla idiotów. To podczas tych scen, widzowie zaznajomieni z historią kanibala, mają największy ubaw. Gdy Lecter stwierdza, że nic na stole nie jest wegetariańskie, gdy Jack Crowford dowiadując się, że próbuje mięsa z królika rzuca, że powinien szybciej skakać ( a Hannibal przypomina sobie jak gonił mężczyznę w lesie i przyznaje gościowi rację) nie sposób się nie zaśmiać.

Piękny, chory umysł

W serialu „Hannibal” dr Lectera poznajemy głównie przez jego stosunek do pacjentów, w szczególności do Willa Grahama, który paradoksalnie jest głównym bohaterem serii. To sytuacje Willa, zdolnego do czystej empatii, wczuwania się w się w sprawców morderstw, pokazują nam twórcy. Wrażenie robi efekt w jaki Will odtwarza zabójstwa. Efekt wahadła przesuwającego się przed kamerą i zmiana w otoczeniu, swoiste cofanie się w czasie robi lepsze wrażenie niż czarno białe klisza i pokazywanie działań sprawcy w wielu serialach kryminalnych. Ale cóż, Will Graham nie jest normalnym człowiekiem, nie mówiąc już o agencie. 

Z Willem nie jest dobrze. Jego wrażliwa i pobudzona wyobraźnia, która pozwala mu skutecznie odnajdywać psychopatów jest również przekleństwem. Sprawia, że bohater ma trudności z odróżnianiem swoich intencji od myśli zabójcy. Powoli Graham oddala się od rzeczywistości. Ma niespokojne sny, halucynacje. Widuje wielkiego łosia, tam gdzie go nie ma. Wszystkie jego wizje mają związek z poszukiwanymi przestępcami, pomagają mu połączyć fragmenty układanki i znaleźć sprawcę Później traci poczucie czasu. W jednym momencie patroszy rybę, by dosłownie sekundę później znaleźć się na miejscu zbrodni nad zwłokami podczas odtwarzania zachowań mordercy. Nic dziwnego, że Will potrzebuje opieki psychiatry. A Jack Crowford nie chce, żeby Grahama badał psychiatra FBI, dr Alana Bloom, która nie dopuściłaby Willa do zadań w terenie. Dlatego agent specjalny znajduje niezależnego, uznanego specjalistę jakim jest dr Hannibal Lecter. A psychiatrę nie wydaje się interesować wyleczenie Willa, raczej jest ciekawy co potrafi i jak daleko może go popchnąć ku szaleństwu.
Przy okazji między Willem a Lecterem wytwarza się nić przyjaźni. Will zwierza się ze swoich problemów, opowiada o tym co czuje, a przede wszystkim o tym co myśli. Kiedy tak się odsłania psychiatra chce mu pomóc z przeciwnościami. A zarazem nie pozwolić na odkrycie swojego sekretu. To dopiero jest trudna przyjaźń! Dzięki radom Hannibala Graham stara się stworzyć relacje z ludźmi, zakochuje się w Alanie Bloom.
Jego kuracji nie ułatwia praca i nieustanne naciski Jack Crawforda, który zmusza Willa do wysilenia wyobraźni, uwrażliwiając go na postęp psychicznych przypadłości. Jack usprawiedliwia się tym ile ludzi uratuje gdy schwytają mordercę, wydaje się, że psychika Willa jest niewielkim kosztem w śledztwie. Nie zauważa jak źle jest z Grahamem, mimo iż dowodzi sekcją behawioralną FBI. W sumie to bezwzględny drań i tak zagrał go Lawrence Fishbourne.

Nagła zmiana płci

Jeśli chodzi o poziom aktorstwa to jest wręcz znakomicie. Mads Mikkelsen znany z obijania jąder Jamesa Bonda, doskonale sprawdza się jako tytułowy bohater. Trudno wyczytać z jego twarzy emocje, jest przekonującym socjopatą i kłamcą. To pewnie przez to jego mrożące krew w żyłach spojrzenie. Trudno powiedzieć czy zagrał lepiej od Anthony'ego Hopkinsa. Pewne jest jedno- Mikkelsen tchnął nowe życie w Lectera i pogłębił jego rys psychologiczny.
Hugh Dancy jako Will Graham stoi na podobnie wysokim poziomie aktorskim jak odtwórca roli Hannibala. Przed nim stanęło równie trudne zadanie- nigdy nie jest łatwo zagrać osobę chorą psychicznie, zwłaszcza, gdy na pozór jest całkowicie normalna. Poza tym przypadłość Willa nie jest powszechnie znana, a zarazem bardzo skomplikowana. Dancy z zadania wywiązał się wyśmienicie.
Twórcy serialu potrzebowali do roli agenta specjalnego Jacka Crawforda aktora doświadczonego, pasującego do wizerunku twardego, niezłomnego agenta, który nagina przepisy do swojej roli. Dlatego wybrali Lawrence'a Fishbourne'a., który wpasował się w postać dodając mu nieco więcej chłodu i szorstkości.
Na szczęście w serialu nie brak kobiet. W tym celu zamieniono płeć paru postaciom znanym z kart „Czerwonego Smoka”. Doktor Alan Bloom został Alaną, a dziennikarz Freddie Launds stał się dziennikarką Freddie Launds. Śmieszy, że tą ostatnia postać w filmie „Czerwony Smok” grał Phillip Seymour Hoffman, a teraz stała się rudowłosą kobietą. To dosyć nieoczekiwana zamiana, ale odbiorców raziłaby nadmierna liczba mężczyzn. Poza tym zawsze można będzie rozwinąć wątek miłosny. I wpływa to pozytywnie na estetykę, biorąc pod uwagę jak wyglądają sceny zbrodni ukazane ze szczegółami.

Ambitne dzieło

„Hannibal” jest serialem, który należy smakować powoli. Nie liczmy na wartką, szybką akcję. Tu głównym daniem jest psychika postaci i psychologia. A ludzi i ich motywacje poznajemy powoli. Przyciąga sama marka Hannibala- kanibala i to ona na początku przykuwa do ekranu. A później możemy się rozkoszować całą resztą, razem ze smaczkami (trafne określenie dla tego serialu) z książek. W dodatku wymaga od widza wysiłku intelektualnego. To i brak scen seksu sprawia, że serial możemy określić jako ambitny. Może nawet sprzątnie „Homeland” sprzed nosa parę nagród?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz