czwartek, 29 sierpnia 2013

Bez przebaczenia

Co najgorszego może zrobić dziennikarz programu TV tuż przed jesienna ramówką w telewizji? Napisać tekst o tym co będzie się działo w danym serialu.


 Zaczynając od pierwszego odcinka, który opisuje dokładnie razem ze spoilerami. Litości, po co teraz mam oglądać skoro znam każdy zwrot akcji? Skąd czerpać przyjemność śledzenia losów bohaterów?
W niektórych wypadkach spoilery dotyczą, o zgrozo, cliffhangerów! Parę miesięcy czekania i zastanawiania się co będzie dalej, o co chodzi i jak to wpłynie na bohaterów poszło na marne. Rozumiem, że o czymś trzeba pisać w programie, ale takie teksty to niedźwiedzie przysługi. To serial ma manipulować napięciem w odbiorcy, żeby dłużej utrzymać widza przed ekranem. A taki tekst, niby promujący, wywołuje w fanie serialu wściekłość.

Z największymi spoilerami spotykałem się na Onecie, gdzie upodobano sobie spoilerowanie kolejnych odcinków "Na dobre i na złe". I to nie w treści wpisu, tylko w tytule! Pobieżne przejrzenie strony, tak żeby zobaczyć co się dzieje, a tu bęc! Spoiler w tytule! Jak tak można?

Czy tak trudno jest napisać ogólnie, że rozstrzygną się losy tego, ten będzie miał problemy (materialne lub życiowe), tamta zrobi test ciążowy, ważniejszą rolę w serialu będzie miała ta postać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz