Niezły
drań z tego papieża! Na Tron Piotrowy wyniosły go łapówki,
bezwzględność i własna hipokryzja. W dodatku nepotyzm nie jest mu
obcy- jednego syna mianuje kardynałem, drugiego dowódcą wojsk
papieskich, trzeciemu urządza ślub dla sojuszu, podobnie wydaje za
mąż ukochaną córkę. Trzyma przy sobie konkubinę, zatruwa
konkurentów i kombinuje jak zapełnić watykański skarbiec. A przy
tym gorliwie się modli, odprawia msze i uroczystości, dla ludzi
jest człowiekiem świętym. Taki jest Rodrigo Borgia, który przyjął
imię Aleksandra VI w 1492 roku.
„Rodzina
Borgiów” opowiada historię opartą na faktach. Podobnie jest z
powieścią Mario Puzo pod tym samym tytułem. Autor „Ojca
Chrzestnego” twierdził, że Borgiowie byli pierwszą włoską
mafią (paradoksalnie pochodzili z Hiszpanii). A wtedy papiestwo
miało wielki wpływ na losy świata- papież koronował królów,
organizował krucjaty i dysponował majątkiem z podatków na rzecz
Kościoła. Wiernych w Europie nie brakowało mimo iż średniowiecze
odeszło, a zaczął się renesans. Co za tym idzie Kościół stanął
przed nie lada wyzwaniem- jak iść z duchem czasu nie
zaprzepaszczając podstaw wiary. Przy tym Państwo Kościelne zmaga
się z lokalnymi problemami- ubogimi mieszkańcami Rzymu, walkami
drobnych włoskich państewek i sporami między możnymi rodami
Romanii. Kościół i polityka to wybuchowa mieszanka.
Ktoś
pomyślałby, że głowę Aleksandra VI zaprzątać będą przede
wszystkim kwestie posługi bożej i wiary. Natomiast większość
czasu zabiera mu utrzymanie się na Tronie Piotrowym. Wśród
niezadowolonych kardynałów nie brakuje spiskowców. Trzeba knuć,
zawiązywać intrygi, szpiegować, wyprzedzać ruchy przeciwników,
żeby w ogóle móc zajmować się sprawami Kościoła. Na szczęście
jeszcze będą kardynałem Rodrigo Borgia spłodził dzieci, które
chcąc nie chcąc pomogą mu zachować porządek na własnym
podwórku.
Juan
to hulaka, jak go nie można znaleźć trzeba udać się do burdelu.
Zostaje gonfalonierem, dowódcą wojsk papieskich, ze względu na
swoją znajomość wojaczki i umiejętności. Szybko okazuje się być
aroganckim próżniakiem, mocnym jedynie w gębie. Może to przez
gorącą hiszpańską krew?
Inne
zadanie ma Cezar, biskup Walencji. Jemu papież daje biret
kardynalski i szykuje na swojego następcę, mimo iż Cezarowi ciążą
śluby kapłańskie. Jednakże jako prawa ręka sprawdza się
znakomicie. Jest inteligentny, przewiduje ruchy wrogów ojca i co
najważniejsze dysponuje umiejętnością przekonywania niezbędną w
dyplomacji, a także charyzmą. Jest typem wojownika, ale radzi sobie
w kardynalskich szatach. Szybko zaprzyjaźnia się z Michelettem
miejscowym skrytobójcą, w dodatku niewiarygodnie profesjonalnym,
gotowym mu służyć. Nieraz Cezar korzysta z rady bardziej
doświadczonego Micheletta, który niejedno wie o ukrywaniu zwłok.
Lukrecja,
oczko w głowie tatusia, nie odstaje od braci. Co prawda na początku
jest naiwna, licząc na wielką prawdziwą miłość, po wyjściu za
mąż przekonuje się, że być kobietą nie jest łatwo. I powoli
zaczyna orientować się w kulisach sprawowania władzy. Pomaga jej
Giulia Farnese, powszechnie nazywana „La Bella”, kochanka
Aleksandra VI, uświadamiająca jej, że kobiety mogą mieć wpływ
na mężczyzn dzięki sprytowi i inteligencji.
A
jest przeciw komu knuć. Kardynałowie Orsini, de Luca, Sforza i
przede wszystkim della Rovere nie są zadowoleni z wybrania Hiszpana
na Tron Piotrowy. Szybko do nowego papieża przekonuje się Ascanio
Sforza, który został mianowany kanclerzem papieskim. Ale członkowie
bogatych włoskich rodzin, skłonnych do lokalnych wojenek nie są
tak szczęśliwi. A della Rovere z miejsca staje się wrogiem numer
jeden Borgiów. Politykowania Aleksandrowi nie ułatwia sytuacja
półwyspu Apenińskiego- Francja zgłasza pretensje do Neapolu, we
Florencji dominikanin Savonarolla wygłasza kazania przeciw
papieżowi, Wenecja narzeka na flotę turecką, a Katarzyna Sforza
lubi stawiać na swoim.
Oglądając
serial można poczuć klimat renesansowych Włoch. Cytowanie
starożytnych poetów, architektura, zainteresowania humanistyczne
wśród ludzi doskonale to ukazują. W dodatku poznajemy postacie
historyczne, oprócz tytułowych bohaterów pojawiają się Niccolo
Machiavelli, Katarzyna Sforza, król Francji Karol VIII. Bohaterowie
wspominają niekiedy o Leonardo da Vincim, Petrarce, Boccaciu oraz
Michale Aniele. Wspaniałe wrażenie robi wystrój wnętrz-
renesansowe pałace i wille, wygląd ulic Wiecznego Miasta i
pozostałe architektoniczne dzieła ówczesnych czasów.
Aktorsko jak zwykle można liczyć na Jeremy'ego Ironsa, który w serialu wcielił się w Aleksandra VI. Jego kreacja papieża jest po prostu genialna! Od głosu, przez mimikę i gesty do ukazania psychologii postaci Irons wykonał kapitalną pracę, by uprzyjemnić widzom oglądanie serialu i uwiarygodnić swoją postać. Świetny występ jako Cezar Borgia zaliczył Francois Arnaud. Nie sposób go nie lubić. Natomiast pokochać należy Holliday Grainger wcielającą się w Lukrecję. Nie tylko ze względu na urodę, ale także na sportretowanie Lukrecji jako jednocześnie bezwzględnej i kochającej kobiety. Pozytywne wrażenie wywarł na mnie Sean Harris w roli Micheletta. Doskonały zabójca, który wie sporo o życiu i daje dobre rady niewątpliwie żyje dzięki kreacji Harrisa
„Rodzina
Borgiów” odsłania wszelkie ludzkie namiętności- pożądanie,
chęć zdobycia sławy, zapisania się w historii, pragnienie
miłości. Pokazuje, że człowiek jest w stanie Bogiem i wiarą
wytłumaczyć się z wszystkiego. Można powiedzieć, że to taka
geneza upadku wiary w Boga. Bo wiara, religia, kwestie duchowe są
dla Borgiów mniej ważne od uciech doczesnych. W zasadzie w
filozofii i myśleniu ludzie powoli zaczęli zastępować Boga.
Mimo
kryzysu wiary jedna wartość jest najważniejsza dla Rodrigo Borgii,
papieża Aleksandra VI- rodzina. I dla niej jest gotów do
najgorszych podłości. Czy warto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz