czwartek, 1 sierpnia 2013

Rodzina Borgiów

Niezły drań z tego papieża! Na Tron Piotrowy wyniosły go łapówki, bezwzględność i własna hipokryzja. W dodatku nepotyzm nie jest mu obcy- jednego syna mianuje kardynałem, drugiego dowódcą wojsk papieskich, trzeciemu urządza ślub dla sojuszu, podobnie wydaje za mąż ukochaną córkę. Trzyma przy sobie konkubinę, zatruwa konkurentów i kombinuje jak zapełnić watykański skarbiec. A przy tym gorliwie się modli, odprawia msze i uroczystości, dla ludzi jest człowiekiem świętym. Taki jest Rodrigo Borgia, który przyjął imię Aleksandra VI w 1492 roku.

„Rodzina Borgiów” opowiada historię opartą na faktach. Podobnie jest z powieścią Mario Puzo pod tym samym tytułem. Autor „Ojca Chrzestnego” twierdził, że Borgiowie byli pierwszą włoską mafią (paradoksalnie pochodzili z Hiszpanii). A wtedy papiestwo miało wielki wpływ na losy świata- papież koronował królów, organizował krucjaty i dysponował majątkiem z podatków na rzecz Kościoła. Wiernych w Europie nie brakowało mimo iż średniowiecze odeszło, a zaczął się renesans. Co za tym idzie Kościół stanął przed nie lada wyzwaniem- jak iść z duchem czasu nie zaprzepaszczając podstaw wiary. Przy tym Państwo Kościelne zmaga się z lokalnymi problemami- ubogimi mieszkańcami Rzymu, walkami drobnych włoskich państewek i sporami między możnymi rodami Romanii. Kościół i polityka to wybuchowa mieszanka.

Ktoś pomyślałby, że głowę Aleksandra VI zaprzątać będą przede wszystkim kwestie posługi bożej i wiary. Natomiast większość czasu zabiera mu utrzymanie się na Tronie Piotrowym. Wśród niezadowolonych kardynałów nie brakuje spiskowców. Trzeba knuć, zawiązywać intrygi, szpiegować, wyprzedzać ruchy przeciwników, żeby w ogóle móc zajmować się sprawami Kościoła. Na szczęście jeszcze będą kardynałem Rodrigo Borgia spłodził dzieci, które chcąc nie chcąc pomogą mu zachować porządek na własnym podwórku.
Juan to hulaka, jak go nie można znaleźć trzeba udać się do burdelu. Zostaje gonfalonierem, dowódcą wojsk papieskich, ze względu na swoją znajomość wojaczki i umiejętności. Szybko okazuje się być aroganckim próżniakiem, mocnym jedynie w gębie. Może to przez gorącą hiszpańską krew?
Inne zadanie ma Cezar, biskup Walencji. Jemu papież daje biret kardynalski i szykuje na swojego następcę, mimo iż Cezarowi ciążą śluby kapłańskie. Jednakże jako prawa ręka sprawdza się znakomicie. Jest inteligentny, przewiduje ruchy wrogów ojca i co najważniejsze dysponuje umiejętnością przekonywania niezbędną w dyplomacji, a także charyzmą. Jest typem wojownika, ale radzi sobie w kardynalskich szatach. Szybko zaprzyjaźnia się z Michelettem miejscowym skrytobójcą, w dodatku niewiarygodnie profesjonalnym, gotowym mu służyć. Nieraz Cezar korzysta z rady bardziej doświadczonego Micheletta, który niejedno wie o ukrywaniu zwłok.
Lukrecja, oczko w głowie tatusia, nie odstaje od braci. Co prawda na początku jest naiwna, licząc na wielką prawdziwą miłość, po wyjściu za mąż przekonuje się, że być kobietą nie jest łatwo. I powoli zaczyna orientować się w kulisach sprawowania władzy. Pomaga jej Giulia Farnese, powszechnie nazywana „La Bella”, kochanka Aleksandra VI, uświadamiająca jej, że kobiety mogą mieć wpływ na mężczyzn dzięki sprytowi i inteligencji.
A jest przeciw komu knuć. Kardynałowie Orsini, de Luca, Sforza i przede wszystkim della Rovere nie są zadowoleni z wybrania Hiszpana na Tron Piotrowy. Szybko do nowego papieża przekonuje się Ascanio Sforza, który został mianowany kanclerzem papieskim. Ale członkowie bogatych włoskich rodzin, skłonnych do lokalnych wojenek nie są tak szczęśliwi. A della Rovere z miejsca staje się wrogiem numer jeden Borgiów. Politykowania Aleksandrowi nie ułatwia sytuacja półwyspu Apenińskiego- Francja zgłasza pretensje do Neapolu, we Florencji dominikanin Savonarolla wygłasza kazania przeciw papieżowi, Wenecja narzeka na flotę turecką, a Katarzyna Sforza lubi stawiać na swoim.

Oglądając serial można poczuć klimat renesansowych Włoch. Cytowanie starożytnych poetów, architektura, zainteresowania humanistyczne wśród ludzi doskonale to ukazują. W dodatku poznajemy postacie historyczne, oprócz tytułowych bohaterów pojawiają się Niccolo Machiavelli, Katarzyna Sforza, król Francji Karol VIII. Bohaterowie wspominają niekiedy o Leonardo da Vincim, Petrarce, Boccaciu oraz Michale Aniele. Wspaniałe wrażenie robi wystrój wnętrz- renesansowe pałace i wille, wygląd ulic Wiecznego Miasta i pozostałe architektoniczne dzieła ówczesnych czasów.

Aktorsko jak zwykle można liczyć na Jeremy'ego Ironsa, który w serialu wcielił się w Aleksandra VI. Jego kreacja papieża jest po prostu genialna! Od głosu, przez mimikę i gesty do ukazania psychologii postaci Irons wykonał kapitalną pracę, by uprzyjemnić widzom oglądanie serialu i uwiarygodnić swoją postać. Świetny występ jako Cezar Borgia zaliczył Francois Arnaud. Nie sposób go nie lubić. Natomiast pokochać należy Holliday Grainger wcielającą się w Lukrecję. Nie tylko ze względu na urodę, ale także na sportretowanie Lukrecji jako jednocześnie bezwzględnej i kochającej kobiety. Pozytywne wrażenie wywarł na mnie Sean Harris w roli Micheletta. Doskonały zabójca, który wie sporo o życiu i daje dobre rady niewątpliwie żyje dzięki kreacji Harrisa

„Rodzina Borgiów” odsłania wszelkie ludzkie namiętności- pożądanie, chęć zdobycia sławy, zapisania się w historii, pragnienie miłości. Pokazuje, że człowiek jest w stanie Bogiem i wiarą wytłumaczyć się z wszystkiego. Można powiedzieć, że to taka geneza upadku wiary w Boga. Bo wiara, religia, kwestie duchowe są dla Borgiów mniej ważne od uciech doczesnych. W zasadzie w filozofii i myśleniu ludzie powoli zaczęli zastępować Boga.
Mimo kryzysu wiary jedna wartość jest najważniejsza dla Rodrigo Borgii, papieża Aleksandra VI- rodzina. I dla niej jest gotów do najgorszych podłości. Czy warto?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz