Poniżej skali Nerda
Teraz już sytuacje komediowe przedstawiane w serialu tak mnie nie poruszają. Poszczególnym odcinkom ósmego sezonu brakuje "tego czegoś", najwyżej dwa odcinki były tak zabawne jak dawniej: kiedy panowie mieli wieczór tylko dla siebie i gdy zostali zamknięci w nerdowskiej piwnicy pewnego lekarza.Dlaczego właśnie te odcinki przywróciły uśmiech na mojej facjacie? Główne wątki kręciły się wokół nerdowej strony Leonarda, Howarda, Raja i Sheldona. Były w nich stare gry na automatach (Donkey Kong!) rekwizyty z "Terminatora", "X-Menów" i rozkminianie fizyki lotu deski Marty'ego McFly'a z "Powrotu do Przeszłości". Właśnie to, z żartami zrozumiałymi dla fanów, sprawiło że polubiłem ten serial, a nie wątki obyczajowe z dosyć drętwymi dowcipami. Wiem, że Bernadette potrafi być wredna i nie jest mi potrzebny odcinek na tym zbudowany. Chcę takich smaczków, dzięki którym powspominam sobie stare dobre czasy oglądania "Pogromców Duchów", "Powrotu do Przyszłości" lub filmów z Indianą Jonesem. Najwidoczniej scenarzyści mają inny pomysł na fabułę.
ja osobiście kocham ten serial. ;)
OdpowiedzUsuń