sobota, 26 kwietnia 2014

Trzy sezony, paru Lekarzy

"Lekarze". Nie przypominam sobie drugiego takiego serialu, który zyskiwałby tak wiele na odsunięciu jednego z głównych bohaterów. 



Pierwszy sezon musiał być do kitu. Oglądałem każdy odcinek w czasie premierowym. I rzuciłem ten serial w najciemniejszy kąt mojej pamięci. Za resztę, aż do końca 3 sezonu zabrałem się niedawno. Było znacznie lepiej niż się spodziewałem!


Fabuła minus główna postać= plus


Zmarginalizowanie wątku miłosnego między dwojgiem głównych bohaterów Alicją Szymańską i Maksem Kellerem wyszło produkcji na dobre. Przecież są ciekawsi lekarze jak dr Orda, Jasiński, siostra Alicji Beata, dr Wanat czy Jivan. Wątki poboczne wypadają znacznie lepiej niż MK+AS=WNM. Na uwagę zasługuje trójkąt miłosny między Piotrem Wanatem, jego żoną Izą i jego podwładną Magdaleną. Facet naprawdę ma dylemat i niewiarygodnie się miota. Trudno powiedzieć, którą z nich wybierze. Chyba, że taki układ mu pasuje, a boi się do tego przyznać. W dodatku z obu pań są niezłe ziółka. 

Liberalni od pasa w dół


Sceny erotyczne są mocną stroną produkcji. Nie jest to porno na miarę naszych czasów, ale stosunki płciowe między postaciami zostały ukazane ze smakiem, niekiedy dodana jest nutka pikanterii (wybryki Beaty z kochankiem- oboje byli jak króliczki). Raz popełniono scenę usiłowania trójkąta w schowku, panie chciały kolegę jedynie ośmieszyć, wyszły na chwilę "przygotować się", a biedny Orda został przyłapany nagusieńki przez swojego mentora. I tu przechodzimy do kolejnego pozytywnego aspektu serialu.


Lekarze z jajami


Lekarze posiadają poczucie humoru. Ich praca może i polega na ratowaniu życia ma niezwykle doniosłe znaczenie, czasem jednak są w stanie się wyluzować. Zwłaszcza doktor Keller, którego najczęściej widzimy z uśmieszkiem na twarzy. Pamiętna jest scena kiedy Max zamiera w trwodze po tym jak Jivan załamany oznajmia mu, iż jego żona zjadła mięso. Jaka rodzina, takie problemy


A jaki kraj, tacy lekarze


Niestety rzuca się w oczy, że "Lekarze" aspirują do bycia polskimi "Chirurgami" a w tej rywalizacji są skazani na porażkę. Wypadki nie są tak poważne jak w amerykańskiej produkcji, pacjenci nie są tak ciekawymi postaciami, a medyczne zagadki nie umywają się do zadań przed jakimi stał personel Seatlle Grace. W porównaniu do "Na dobre i na złe" wypadają pod całkiem nieźle- wprowadzają pewien powiew świeżości, głownie przez trzynastoodcinkowe sezony. Skoncentrowanie na kilku postaciach, które widujemy praktycznie w każdym odcinku sprawia, że szybciej i lepiej je poznajemy, nie to co w telenowelowatym "Na dobre i na złe" (tam odcinek skupia się na jednej grupie bohaterów pomijając innych).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz