poniedziałek, 11 listopada 2013

House of Cards


Polityka to sport dla egoistycznych, egocentrycznych złodziei żywiących się cynizmem w sosie pogardy popijanym wykorzystywaniem słabszych.


Po kulisach sprawowania władzy i prowadzenia polityki w amerykańskim wydaniu oprowadza nas kongresmen Francis J. Underwood, który zapewnił Garettowi Walkerowi fotel prezydenta. Po 22 latach w Kongresie Stanów Zjednoczonych i pełnieniu funkcji rzecznika dyscypliny partyjnej, ciężkiej pracy na rzecz demokratów, Underwood został zrobiony w balona. Zamiast zostać Sekretarzem Stanu, nadal ma siedzieć w Kongresie. A jaki polityk daje sobą pomiatać?

Frank Underwood jest  człowiekiem opanowanym, inteligentnym i obrotnym, a przy tym cynicznym, bezwzględnym i ambitnym. Słowem posiada wszelkie cechy skutecznego polityka. To czyni go dobrym sojusznikiem i groźnym wrogiem. I parę osób przekona się o tym na własnej skórze. Przed wyborcami świeci przykładem, dzięki doskonałemu wyczuciu ich potrzeb i znakomitym zdolnościom oratorskim potrafi przekonać do swojego zdania większość. W tym i widza do którego zwraca się w solilokwiach, monologach niewypowiedzianych myśli i refleksji, w których objaśnia swoje działania i reguły politycznej gry.

Jego żona Claire wcale nie jest od niego lepsza, choć mogłoby się tak wydawać. Prowadzi organizację non profit Clean Water Initiative wykorzystując przy tym kontakty męża. Jednakże takie wzajemne wspieranie uzależnia prowadzenie polityki od interesów biznesmenów uczestniczących w akcjach charytatywnych nie z dobrego serca, a z chęci osiągnięcia wpływów. Jest wymagającą i bezwzględną szefową- zwalnia połowę zespołu, żeby zrobić miejsce dla pracowników o innych kwalifikacjach zatrudnianych by rozszerzyć działalność organizacji. Od męża oczekuje szczerości toleruje jego romans z dziennikarką Zoe Barnes wiedząc, że mąż wykorzystuje ją dla swoich celów.

Zoe natomiast jest dziennikarką z ambicjami, które realizuje poprzez zaprzedanie się kongresmenowi. Z początku widzi same profity takiego układu, szybko robi karierę w The Washington Herald i Slugline, pojawia się w telewizji, jest doceniana przez wydawcę. Nie zastanawia ją dlaczego takie a nie inne informacje przekazuje jej Underwood, dopóki nie jest za późno. Doprowadza to do ponurego wniosku dla adeptek dziennikarstwa, że  zrobienie kariery jako dziennikarka polityczna odbywa się od dupy strony.

Ponure jest także przesłanie dla młodych, ambitnych i utalentowanych polityków ukazane w postaci kongresmena z Pensylwanii Petera Russo. Jeśli to nie władza lub choćby jej złudzenie zniszczy ciebie zrobi to za ciebie kolega z partii o ile będziesz dość głupi, by dać mu poznać swoje słabości.

Mocną stroną serialu jest gra aktorska. Wyróżnia się przede wszystkim jako Frank znakomity Kevin Spacey, kolejny aktor filmowy po Jeremym Ironsie i Robinie Williamsie, który przekonał się do telewizyjnych produkcji. I pokazuje swój warsztat w pełnej krasie, szczególnie wygłaszając solilokwia. Przez nie tworzy więź z widzem i umacnia realizm akcji. Wrażenie robi aktorstwo Robin Wright wcielającej się w Claire Underwood, wspaniale oddaje jej rozterki, a zarazem charakter twardej kobiety. Dobrze wypadła Kate Mara występująca jako Zoe Barnes, pewna siebie, a zarazem łatwa do zmanipulowania dziennikarka.

"House of Cards" to serial doprowadzający do olśnienia ludzi, którzy do tej pory nie zdawali sobie sprawy na kogo głosowali i co ci ludzie muszą robić, żeby spełniać swoje obietnice wyborcze. Obnaża wszelkie patologie sprawowania urzędów państwowych. Ponadto wpływa na to jak odbieramy informacje od mediów. Po obejrzeniu serialu świat już nie będzie taki sam. A na pewno nie przyjdzie nikomu na myśl śpiewać "What a wonderful world".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz