czwartek, 29 stycznia 2015

Galavant – rycerz z humorem

"Galavantem" zainteresowałem się ze względu na osadzenie fabuły serialu w czasach średniowiecznych, mimo iż nie jest to produkcja historyczna tylko komedia musicalowa. Właśnie to jest najatrakcyjniejsze w tym krótkim (8 odcinków) serialu.




Galavant to dzielny, szlachetny rycerz zakochany w pięknej Madalenie, którą porywa zły król Richard, by się z nią ożenić. Oczywiście Galavant natychmiast rusza na ratunek  dosłownie śpiewająco jednak przed ołtarzem okazuje się, że niepotrzebnie. Madalena woli bogactwo i tytuł królowej od szczerej, oddanej miłości. Załamany Galavant zaniedbuje się, przestaje się myć i zachowuję się jak obdartus, do czasu gdy do wyruszenia na wyprawę mobilizuje go Isabella.

Te pierwsze minuty pilota nie dość, iż wprowadzają w akcję, to ukazują pomysłowość scenarzystów i poczucie humoru jakie towarzyszyć będzie produkcji do samego końca. Żarty w serialu bazują w dużej mierze na szoku spodziewamy się, że król będzie złym draniem, skazującym każdego na śmierć i taki jest, ale (słowo klucz) przy okazji się wydurnia, wybrzydza przy jedzeniu oraz jest niewiarygodnie słaby, niemęski (w porównaniu do swojego strażnika Gartha). Dobry jest też osadzony w realiach średniowiecza dowcip słowny.


Mocną stroną "Galavanta" jest muzyka. Kawałki śpiewane przez bohaterów znakomicie oddają ich charakter (podobnie jak choreografia) są lekkie, zabawne i przyjemnie się ich słucha. Parę nawet zostaje w pamięci jak poniższy:




"Galavant" to serial krótki, dynamiczny, prosty i przyjemny. Co prawda jest zapychaczem dla "Dawno, dawno temu", ale właśnie dlatego jest taki dobry. Czasem twórcy za bardzo przedłużają żywot seriali, przez co te nudzą. Z tą produkcją tak nie jest. Jak "Galavant" i "Constantine" nie dostaną drugiego sezonu to już nie wiem, czego oczekują amerykańskie stacje. Pieniądze to nie wszystko. Liczy się przyjemność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz