środa, 6 stycznia 2016

Into the Badlands - sieku, sieku, chlastu, chlastu i jest trupów siedemnastu

Dziwnym zbiegiem okoliczności nowe seriale z jesiennej ramówki tego roku, które zyskały moje zainteresowanie mają jeden element wspólny. Jest nim fakt, że główny bohater/bohaterka ma tatuaż. Pisałem już o "Blindspot", teraz czas na jeszcze bardziej rewelacyjną pozycję jaką jest serial "Into the Badlands"!



Akcja serialu toczy się w świecie bez wojen i broni palnej na  Pustkowiach, pełnych lasów, polan i łąk. Pustkowiami rządzi pięciu baronów dowodzących własnymi armiami wojowników zwanymi siepaczami. Głównym bohaterem jest najlepszy siepacz barona Quinna Sunny, a na plecach tatuuje sobie kreskę za każdego zabitego, a jest ich grubo ponad setka.


W takim razie czym się zachwycać w tej produkcji? Odpowiedź brzmi: znakomicie zrealizowanymi i efektownymi scenami bijatyk! Siepacze z "Into the Badlands" opanowali do perfekcji wschodnie sztuki walki, ich ciało to ich broń. Używają także katan i włóczni, rzucają nożami i shurikenami, potrafią nawet wbiec na drzewo i zrobić fikołek w powietrzu nad wrogiem jak Xena! Oto pierwsza i wcale nie najlepsza scena walki:





Fabuła nie opiera się wyłącznie na walce. Mamy więc i tajemniczego chłopaka z mocami, który pochodzi spoza Pustkowi, rywalizację z baronową Wdową, drobny zatarg Sunny'ego z Quinnem, wątek romantyczny, zdrady i tym podobne. To, że baron głównego bohatera jest nieprzyjemnym typem widać od razu - w końcu ma brodę!

Nie martwcie się, w niczym to nie przypomina stareńkiego serialiku Mortal Kombat (pamiętacie to jeszcze?), który konstrukcję bardziej przypominał Power Rangersów. Celem Sunny'ego szybko staje się ucieczka z Pustkowi ze swoją ciężarną kobietą i chłopakiem, którego imię szybko wypada z pamięci (a jest taki ważny dla fabuły).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz